Zagrożeniem dla polskich zabytków są… ptaki
Czy zwykły gołąb może zaszkodzić ponad pięciusetletniemu budynkowi? Okazuje się, że tak, ponieważ skład chemiczny ptasich odchodów niszczy fasady, a ciężkie gniazda stanowią zagrożenie dla drewnianych konstrukcji. Dlatego też na wielu z nich można zobaczyć instalacje,
służące odstraszaniu nieproszonych, ptasich gości. Niestety, ze względu na planowaną zmianę przepisów, już niedługo na czyszczenie i konserwacje polskiego dziedzictwa kultury będzie trzeba wydać znacznie więcej.
Według danych Narodowego Instytutu Dziedzictwa na terenie Polski znajduje się ponad 71 tys. zabytkowych nieruchomości – budynków mieszkalnych i przemysłowych, zamków, folwarków czy kościołów. Za utrzymanie ich w dobrym stanie odpowiada Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a konkretnie – Departament Ochrony Zabytków. Jednym z poważnych zagrożeń dla zabytków są skutki bytowania w pobliżu i na budynkach dużych grup ptaków, dlatego też urzędnicy, wraz z administratorami nieruchomości, często decydują się na stosowanie systemów przed nimi zabezpieczających.
Poważny, skrzydlaty problem
Głównym przeciwnikiem osób odpowiedzialnych za utrzymanie zabytków w czystości są ptaki, które bardzo dobrze przystosowały się do życia w sąsiedztwie człowieka. Dzięki dużej dostępności pokarmu ich populacja utrzymuje się na bardzo wysokim pułapie, dla przykładu – tylko we Wrocławiu jest już ok. 80 tys. samych gołębi. Największym zagrożeniem dla zabytkowych konstrukcji jest zawarty w ptasich
odchodach amoniak. – Same ptaki nie czynią zbyt dużych szkód w zabytkach, robią to ich odchody. Ze względu na agresywny skład chemiczny, ptasie odchody silnie oddziałują na materiały budowlane. W więźbach kościołów drewnianych (ulubionym miejscu gniazdowania sów) zagrożenie może stanowić także ciężar nagromadzonego przez ptaki budulca (patyki, trawy, suche liście, etc.) oraz ich odchodów – mówi Anna Bocian, Rzecznik Prasowy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Należy też pamiętać, że same zanieczyszczenia powodują też wiele innych szkód. Należy do nich zaliczyć między innymi obniżoną atrakcyjność turystyczną zabytku oraz, bardzo często bagatelizowane, zagrożenie dla zdrowia zwiedzających. Gołębie odchody to bowiem wylęgarnia bakterii, wirusów, grzybów i roztoczy, z których wiele powoduje infekcje drogą wziewną – dodaje Paweł Ćwierzyński z BirdSystem, firmy zajmującej się profesjonalnym zabezpieczaniem budynków przez ptakami.
Ocalić od zniszczenia
Przedstawiciele Ministerstwa są świadomi zagrożenia, jakie niesie ze sobą pozwolenie gołębiom na swobodne gniazdowanie na zabytkowych budynkach. Dlatego też do zabezpieczenia zabytków korzystają z szeregu instalacji, które uniemożliwiają ptakom siadanie na zabezpieczonych powierzchniach.
Jedną z metod zabezpieczania zabytków są kolce. Umieszcza się je w miejscach trudnodostępnych, sprzyjających schronieniu bądź gniazdowaniu ptaków (np. zwieńczenia wież kościelnych, gzymsy koronujące, gzymsy nad- i podokienne oraz szczyty), w taki sposób, aby były niewidoczne albo jak najmniej widoczne z zewnątrz. Kolce zakłada się na ogół po przeprowadzeniu remontu obiektu, by jego efekty nie zostały szybko zniweczone przez ptaki. Stałym problemem przy wykorzystaniu kolców jest ich kontrowersyjny odbiór społeczny – mówi Anna Bocian, rzecznik MKiDN.
Instalacje oparte na modułach kolcowych są wykorzystywane do ochrony nie tylko obiektów zabytkowych. Używają ich także administracje budynków mieszkalnych, urzędy, wspólnoty religijne czy też mieszkańcy miast, którzy wykorzystują kolce do zabezpieczenia balkonów i parapetów. – Zdecydowaną przewagą kolców jest fakt, że ich instalacja nie wymaga ingerencji w konstrukcje budynku. Należy też podkreślić, że pomimo mieszanego odbioru społecznego, instytucje takie jak Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska czy PAN potwierdzają, że repelenty mechaniczne w postaci kolców, ze względu na swoje tępe zakończenia, nie stanowią dla ptaków żadnego zagrożenia – mówi Paweł Ćwierzyński z BirdSystem.
Koszty związane z utrzymaniem ponad 71 tys. zabytkowych nieruchomości mogą w najbliższym czasie znacznie wzrosnąć. W Sejmie znajduje się bowiem projekt ustawy zakazujący stosowania metalowych zabezpieczeń przed ptakami w postaci kolców czy drutów. Jej wejście w życie oznacza dla MKiDN, a więc i dla budżetu państwa, zwiększenie wydatków. – Ze wszystkich sposobów odstraszania ptaków
miejskich kolce charakteryzują się najwyższym stosunkiem skuteczności do ceny. Kosztowo inne instalacje w postaci np. odstraszania dźwiękiem są od kilkudziesięciu, do kilkuset razy droższe – mówi Paweł Ćwierzyński z BirdSystem. Ponadto, po rozpoczęciu obowiązywania ustawy, konieczne będzie usunięcie w ciągu miesiąca (okres vacato legis) tysięcy metrów bieżących zamontowanych już instalacji. W wielu przypadkach będzie wymagane zatrudnienie specjalnych ekip potrafiących pracować na
wysokościach.
Usunięcie kolców zmusi właścicieli (administratorów) zabytków do zwiększenia częstotliwości przeprowadzania zabiegów czyszczących. Zamiast nich instalowane mogą być alternatywne urządzenia, np. emitujące dźwięki lub fale radiowe odstraszające ptaki. Koszty tych działań w skali kraju są trudne do oszacowania – podsumowuje rzecznik MKiDN.